niedziela, 27 marca 2011

Czarna Księga Psalmów




            Właściwie powinienem w pierwszym rzędzie przedstawić to, co z mojej twórczości pierwsze ujrzało światło książkowego wydania, tj. Księgę Psalmów w przekładzie na wiersz rymowany… Jednakże ze względu na to, iż niebawem światu zostanie przypomniana rocznica bohaterskiego powstania w getcie warszawskim, a ja poświęciłem Polakom żydowskiego pochodzenia jeden ze swoich tomików wierszy, przedstawiam więc dzisiaj fragmenty utworów z tego zbiorku.
           
          Czarna Księga Psalmów powstawała w pewnym sensie równolegle z Księgą Psalmów i zawiera w swojej treści opis zdarzeń zaistniałych tylko w okresie wojennego holocaustu. Nie są to epizody o wielkim znaczeniu, ale wszystkie wskazują na ogrom cierpienia, jakiemu został poddany Naród w drodze tzw. ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Impuls do „złożenia” tych utworów dał mi  jeden z biblijnych psalmów Dawida różniący się swoją treścią od reszty, zwykle pochwalnych lub dziękczynnych. Poeta ubolewa w rozżaleniu nad losem przegranej walki „w imię słusznej – jego zdaniem –  sprawy” i odważa się  Bogu, opiekunowi Narodu to wypomnieć podkreślając, że jest On w pewnym sensie odpowiedzialny za tę klęskę .  Psalm ten, jako jeden z nielicznych, powątpiewa w to, czy faktycznie Bóg stoi przy swoich „obrońcach wiary”. W jednej ze strof psalmista mówi:

            „Żyjemy w hańbie, wstydzie i zniewadze,
            Obelgi miota wróg, a my milczymy…
            A przecież Panie, przy Tobie stoimy
            I nogi nasze chodzą po Twej Drodze
            Nie złamaliśmy Twojego Przymierza
            Serce od Ciebie się nie odwróciło…
            Czemu się niebo nad nami ściemniło?...
            Czyś sąd nam w „Polu Szakali” wymierzał?
                        ….Innego boga myśmy nie wielbili…”.
    *        *       *      
            „Panie, czy nie wiesz, jak bardzo cierpimy?!
            Już prawie życie się z nas wyśliznęło!
            Ciało do ziemi w cierpieniach przylgnęło,
A Twojej Twarzy nadal nie widzimy.
                        Powstań, abyśmy w Twej łasce ożyli…
                                                                       (psalm 44)

            Nieporównywalnie większe powody do powątpiewania mieli współcześni przedstawiciele Narodu, skazanego w całości na zagładę. Można im mieć za złe, bądź nie rozumieć tego, że tak biernie (w większości) zachowywali się w obliczu pewnej zguby, lecz nie wolno nam osądzać ich drogi wyboru. Dziś nikt nie umie odpowiedzieć na pytanie, jak potoczyłby się hitlerowski plan zagłady zgotowany Żydom, gdyby na każdy przejaw bestialstwa ze strony oprawców,  reagowano wzniecaniem akcji odwetowych. Czy w efekcie tego liczba zamordowanych byłaby mniejsza, lub: czy poprawiliby sobie tym swój codzienny los? Pozostańmy zatem przy historycznym fakcie, że Lud ów cechuje wiekowa mądrość i prawdopodobnie wybierając drogę pasywnego zachowania się względem  zgotowanej im Zagłady, wybrali z konieczności jedyną drogę, jaka im pozostała w walce o Człowieczeństwo. 
            Trzeba bowiem wziąć pod rozwagę kilka znamiennych faktów, które niedwuznacznie wskazują, że chyba niewiele dałaby inna strategia. Po pierwsze: Polacy żydowskiego pochodzenia – gdyż tak należałoby określać tę etnicznie inną część polskiego narodu – mimo rozlicznych kontaktów, kulturalnych, społecznych 
i handlowych, żyli w klimacie społecznego antysemityzmu. Nie pora tu na to by dowodzić, jak zrodził się polski antysemityzm, i jaką skalę przybierał, jednak jest pewne, że w pewnych okresach wystarczyła iskra, by  nienawiść etniczna spowodowała pogromy. (Taka właśnie sytuacja zaistniała w czasie  migracji wojennej, podżegana przez ideologię okupanta).
            Po drugie: Jest powszechnie wiadomo, że to Żydzi pierwsi w Europie zbrojnie powstali przeciwko sadystycznemu najeźdźcy (chodzi o powstanie w getcie warszawskim), ale jak wiemy, nie tylko nic dobrego z tego nie wynikło, a przeciwnie: część warszawskiego Starego Miasta legła w gruzach, po czym ostatecznie wymordowano dalsze tysiące istnień – nie wspominając o tym, że ze strony polskiej nie udzielono powstańcom konkretnej pomocy.
            Po trzecie: Ludność żydowska była bezustannie przesiedlana, wysiedlana, i wprost wypędzana, nie mając w efekcie swoich domów, gdzie ewentualni bojownicy mogliby się skryć przed represjami esesmanów.
                Po czwarte – żeby nie wymieniać kilku innych pomniejszych czynników – Żydzi nie mogli liczyć na to, że znajdą wymierną pomoc okazaną im przez polską ludność, gdyby o takową poprosili. Bezstronni historycy świadczą zgodnie, że często żyd bardziej bał się chrześcijańskiego Polaka niż Niemca; istniało bowiem szerzone przekonanie, że na „układzie” w sprawie przechowania żyda-uciekiniera nieźle było można zarobić. Wielu pseudo-Polaków skrzętnie wykorzystywało „taką okazję”,  ze szkodą dla potrzebujących wsparcia uciekinierów. Zatem – o co i za co walczyć?
            Starano się więc żyć wedle hasła: „przeczekać, przetrwać, poświęcić się, by przeżyło jak najwięcej niewinnie katowanych osób. Przykładem jest Korczak, który wprawdzie ostentacyjnie podkreślał, że nie założy opaski z gwiazdą Dawida, ale i nie zachęcał do stawiania czynnego oporu, gdyż w ten sposób przynajmniej przez jakiś czas nadal żyło wiele osób. Podobną postawę zajęli rabini, którym kazano deptać święte księgi i uczynili to. Gdyby nie zdobyli się na ten „bluźnierczy czyn” zginęłoby stokrotnie więcej osób w imię „zbiorowej odpowiedzialności”.
            Swoistą walką przeciw okupantowi było i to, że tajne uczelnie w getcie (i nie tylko) prowadziły pełne nauczanie i to na szczeblach nie tylko nauki w szkołach powszechnych. Oprócz tego, wspomnieć należy  młodzież należącą do różnych organizacji popierających wszelki ruch oporu przeciwko faszystom – włącznie z braniem udziału w czynnych akcjach, jak te w środowisku krakowskim.
            Cokolwiek byśmy nie powiedzieli – Polakom żydowskiego pochodzenia należy się szacunek za zachowanie ludzkiej postawy w obliczu zagłady.

            Moje wiersze z Czarnej Księgi Psalmów nawiązują do osobistych przeżyć udręczonych ludzi, którzy często dzielą się ze swoich nieszczęść Bogu, w którego, po przejściach, jest im coraz trudniej uwierzyć. Stąd analogia do Psalmów, które w większości są swoistą spowiedzią przed Bogiem i ludźmi. Poniżej przytaczam trzy utwory, wzorowane na formie i stylu  Psalmów:

                        Psalm 40
Co robiłeś Panie w Shoah?

Mówił nam rabin, że płakałeś, Panie,
Kiedy nas dręczył „światły” syn Jafeta...
Łkałeś w bezsile, jak jakaś kobieta
Do końca pewien, że tak się nie stanie...


Wstyd Cię tak wzruszył, że milczałeś ścięty
I ze zdumienia przecierałeś oczy...
Pogrom milionów i ciebie zaskoczył,
W najczulsze miejsce zostałeś dotknięty!...


W najśmielszych planach nie chciałeś zakładać,
Że z rąk człowieka Lud spotka zagłada,
Że tak szatańsko się człowiek upodli...


I zaskoczony ocknąłeś się wtedy,
Gdyśmy wyrżnięci nie istnieli... Kiedy
Nie było słychać głosu naszych modlitw,

Bo tylko garstka na gruzach Warszawy
Gwieździe Dawida przysparzała sławy...


Ale ta grupka śmiałych oberwańców
Już nie wierzyła, że ich Pan wybroni…
Cudu czekała z mauzerami w dłoni,
Bo Tyś  nie widział w nich swych  pomazańców

Nie dałeś wtedy im siły Samsona,
By mogli z Tobą swych wrogów pokonać...
Nie chciałeś przybyć na skrzydłach cheruba...

Tam dla nich  skrzydłem był sztandar powstańczy…
Nie, Panie... Belial wtedy w gruzach tańczył!...
A przygrywała mu orkiestra-zguba!

...Ty zapłakałeś tylko Wielki Boże
Z powodu jakiejś plamy na honorze...

                           Psalm 42
Kto ważył życie człowieka w getcie

To nie Ty, Panie, nie Ty, lecz szmalcownik cwany
Ważył w rękach sprzedawczych kruche losy życia,
Kiedy wzrokiem szacował ostatni pierścionek
Wyciągnięty drżącymi rękami z ukrycia
I oceniał, czy wyjść ma na aryjską stronę,
Czy też wydać "darczyńcę" w łapy esesmanów...  

                           Psalm 43
            Pięćdziesiąt sztuk broni

Walczyliśmy, o Panie... Z kanałów i schronów
Słychać było raz po raz samotne wystrzały,
Nie mieliśmy, jak wróg nasz, szkolonych szwadronów
Ale się nas przez sześć dni dywizjony bały!...

Europa w nas pierwszych bojowników miała,
Którzy zbrojnie powstali, jako ruch oporu
Tu się pierwsza zbiorowo krew w walce przelała
Krew walczących już tylko o sprawę honoru.

Wiedzieliśmy, że los nasz jest raczej skazany
Na zagładę, bez wsparcia dostawami broni.
Zewnątrz w kręgach AKowców problem nasz był znany
Jednak bali się dla nas tego „skarbu” trwonić.

Gdyby tylko za murem nas zrozumieć chciano..!
Gdyby tak, cudem jakimś, wsparto nasze cele...
Ale stamtąd pięćdziesiąt visów nam przysłano
Tylko Panie pół setki… Za mało, o wiele...

Ale wszystkie, zaręczam, spełniły zadanie:
Powstrzymały brygady Stroopa rozjuszone,
Oczyściły ze zdrajców nasze zgrupowanie
No i czasem kończyły życie umęczone...

Walczyliśmy jak niegdyś wojska Gedeona
I choć nikt z nas nie wierzył w skuteczne  zwycięstwo,
Każdy pewny był tego, że wróg nie pokona
Hartu ducha i dumy, że stać nas na męstwo.
            *          *          *         
Tylko, Panie, pięćdziesiąt sztuk broni mieliśmy...
Jeden sztandar zatknięty nad bunkrem  na Miłej...
Z wrogiem stokroć silniejszym dzielnie walczyliśmy...
Gdybyż tak ktoś chciał wówczas wzmocnić naszą siłę...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz